wtorek, 7 czerwca 2016

~I belive I can fly~, czyli jak to mała Weronika stała się wielkim kibicem skoków.

Żeby dowiedzieć się, skąd w naszym domu wzięła się wielka mania skoków musiałam zaczerpnąć wiadomości od kogoś z kim zawsze te skoki jednak oglądam, czyli z moim tatą.
To nie jest jakaś nadzwyczajna historia, po prostu pewnego, zwykłego dnia pojechałam z moją mamą i tatą w odwiedziny do dziadków (było to gdy, byłam bardzo mała i za wiele to ja nie rozumiałam, postaram się dowiedzieć, który to mógł być rok). Tata przywitał się z babcia i poszedł szukać mojego dziadka. Tata znalazł dziadka (no i mojego wujka) przed telewizorem. No i tu się zdziwił, bo na ekranie nie było boksu tak jak zawsze ( dziadek zawsze oglądał boks, ZAWSZE). No i się pyta co to jest, co wy oglądacie? Na to dziadek z wujkiem, że skoki narciarskie. Tata od razu po co to oglądać jak żaden Polak nie skacze... No i tu się zadziała magia Adama Małysza. Tata tak się wkręcił, że w jeden sezon nadrobił całe lata historii skoków. Nie żeby wcześniej się z tym nie spotkał, po prostu jakoś się tym nie interesował.

Do tej pory pamiętam, jak w wieku bodajże lat pięciu, sześciu siedziałam pod telewizorem i dmuchałam pod narty zawodnikom. Pamiętam załamania formy naszego Orła z Wisły, pamiętam jak nikt nie wierzył w talent Kamila Stocha, a mi się serce krajało, kiedy nawet polscy komentatorzy nie potrafili się powstrzymać od uszczypliwych komentarzy na temat skoków np. Stefana Huli. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć tego jak po pierwszej wygranej Kamila wszyscy nagle się do niego przekonali. Nagle Kamil jest taki wspaniały i zawsze wszyscy w nim pokładali nadzieje. Tu niestety muszę powiedzieć, że to jest chyba ta mentalność ludzi, że są i wspierają tylko wtedy, gdy jest dobrze...

Bardzo dobrze pamiętam, że miałam swoich faworytów z innych krajów. Komuś trzeba było kibicować, gdy do konkursu nie kwalifikował się żaden z Polaków.
Wbrew temu co sobie myślicie nie był to ani Gregor Schlierenzauer, ani Thomas Morgenstern (królowie wszystkich nastoletnich fanek skoków). Byli to Simon Ammann, Robert Kraniec i Tom Hilde. Nie wiem czemu po prostu ich uwielbiałam (no i dalej uwielbiam).
Za to Gregora nie znosiłam od samego początku, a o mojej niechęci do niego i o tym jak ona przekształcała się w ogromny szacunek to tego zawodnika napiszę oddzielną notkę. 

Myślę, że to tyle jeżeli chodzi o opisanie tego jak to wszystko się zaczęło. I tak wplotłam tu sporo niepotrzebnych wątków, więc na dzisiaj to tyle.
Żegnam no i do przeczytania ( usłyszenia xd)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz